Władze podkreśliły znaczenie takiego posunięcia, mówiąc, że może on mieć „wielką wartość dla przyspieszenia integracji finansowej” w kraju.

Podczas wywiadu dla konwencji prowadzonej przez indeksy S&P Dow Jones, Jonathan Heath – zastępca gubernatora Banco de México – potwierdził tę wiadomość, stwierdzając:

 „Pracujemy nad projektem, mamy nawet harmonogram, w którym uważamy, że być może najpóźniej do końca 2024 r. powinniśmy mieć to doskonale funkcjonujące (CBDC).”

CBDC jest zupełnie inne niż zdecentralizowane kryptowaluty, takie jak bitcoin. Pierwsza to cyfrowa wersja waluty fiducjarnej. Jest w pełni scentralizowany i kontrolowany przez podmiot taki jak bank centralny. Z drugiej strony bitcoin jest zdecentralizowany, ponieważ nie stoi za nim żaden organ centralny.

Meksyk w ostatnich miesiącach wykazał się pro-bitcoinową postawą. Kilka tygodni temu największa sieć supermarketów w kraju – Elektra – pozwoliła klientom płacić rachunki w BTC zamiast w walutach fiducjarnych.

Ponadto trzecia najbogatsza osoba w Meksyku – Ricardo Salinas Pliego – porównał Bitcoina do złota i poradził ludziom, aby jak najszybciej zainwestowali w króla kryptowalut.

Wprowadzenie cyfrowej waluty banku centralnego było celem wielu krajów na całym świecie.

Zgodnie z reżimem komunistycznym Chińska Republika Ludowa – kraj o najbardziej wrogim nastawieniu do kryptowalut – w ciągu ostatnich 12 miesięcy podejmowała liczne próby promowania swojego cyfrowego juana. W pewnym momencie władze ogłosiły, że pozwolą nawet sportowcom i zagranicznym gościom na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2022 r. na korzystanie z tego produktu finansowego.

Na początku tego miesiąca Indonezja ujawniła również plany wydania cyfrowej formy swojej waluty krajowej. Narodowy bank centralny uważa, że ​​CBDC jest bardziej niezawodną opcją niż bitcoin i inne aktywa cyfrowe.

„CBDC byłoby jednym z narzędzi do walki z kryptowalutami. Zakładamy, że ludzie uznaliby CBDC za bardziej wiarygodne niż krypto” – stwierdziła instytucja finansowa.